Lwówek Śląski – muzyczny Weimar

W Lwówku Śląskim w połowie XIX wieku powstał pałac, który niebawem aspirował do muzycznego centrum regionu, a na odbywające się tutaj koncerty przyjeżdżali mieszkańcy z terenów od Wrocławia, aż do Drezna.

Jak to się stało, że przez niemal dwie dekady Lwówek Śląski stał się muzycznym centrum regionu? Wszystko za sprawą jednego człowieka i jego muzycznej pasji.


Koniec lat 40-tych XIX w. dla księcia Konstantyna von Hohenzollern-Hechingen, bo o nim mowa, był wyjątkowo trudny. To właśnie ten okres bezpośrednio wpłynął na decyzję o przeniesieniu się na Śląsk. Doznał pasma tragicznych wypadków takich jak śmierć matki, kilka lat później żony, a na domiar wszystkiego utraty swojego „gniazda rodowego”. Po doświadczeniach Wiosny Ludów, a także kierując się ideą zjednoczenia Niemiec 7. grudnia 1848 r. książę abdykował. Jego księstwo w efekcie dwustronnego układu zostało anektowane przez Prusy. W ten sposób książę osiadł na Śląsku w pałacu swojej matki w Skale niedaleko Lwówka Śląskiego. Do nowej siedziby sprowadził z Hechingen cały swój dwór, a także… królewską orkiestrę.
Pod koniec 1850 r. książę ponownie się ożenił, tym razem z hrabiną Amalią von Rothrnburg. Jego wybranka ujęła go wielkim zamiłowaniem do muzyki, sama również śpiewała i grała na harfie.


To z miłości do kobiety i muzyki powstał pałac zimowy, który był prezentem dla jego wybranki. Nic więc dziwnego, że najważniejszym miejscem była tu posiadająca doskonałą akustykę sala koncertowa.
Pałac wybudowany był w zaledwie dwa lata. Wykonany z miejscowego szarego piaskowca, pochodzącego z kamieniołomu w Sobocie. Trzykondygnacyjny budynek składał się z kilku części. W gmachu głównym mieściła się rezydencja księcia i pokoje dla zaproszonych gości, kolejne dwa przyległe budynki zajmowali muzycy z rodzinami, obsługa pałacu zamieszkiwała pozostałe dwie zewnętrzne części pałacu.
Wnętrza wypełniały wspaniałe dekoracje, popiersia muzyków – jednym słowem wystrój godny Hohenzollernów.

Kartusz herbowy umieszczony jest nad głównym wejściem do pałacu, przytrzymują go dwa psy, a niżej znajduje się sentencja:


Nihil Absque Deo (Nic oprócz Boga).


W kolejnych latach wybudowano jeszcze powozownie i stajnię. Całości dopełniał pałacowy ogród w stylu francuskim.
Pałac był miejscem częstych spotkań arystokratów i wybitnych artystów. Jego właściciel stworzył przyjazną atmosferę, którą tak opisywał Ryszard Wagner:

Po przyjaznym przyjęciu ulokował mnie w jednym z mieszkań znajdujących się na parterze pałacu, do którego udawał się często, jeżdżąc na wózku inwalidzkim. Otoczony jego pokojami leżącymi naprzeciw, nie mogłem czuć się tu nieswojo, a wręcz byłem w pewnym stopniu pełen nadziei. (…) Posiłki spożywano wspólnie w przytulnych warunkach. W dzień samego koncertu miała miejsce swego rodzaju kolacja galowa.

Wspaniała muzyka we wspaniałych wnętrzach


Także reprezentacyjna sala pałacu została zaprojektowana z myślą o organizowaniu w niej wielkich koncertów muzycznych. Autorem jej wystroju był znany architekt, August Schüler. Sercem pałacu była oczywiście sala koncertowa, znakomity francuski kompozytor Hektor Berlioz w ten sposób ją opisywał:

Kazał książę zbudować w swoim pałacu w Lwówku Śląskim piękna salę koncertową o znakomitej akustyce, gdzie dziesięć lub dwanaście razy w roku gromadzi sześćset osób wybranych spośród najszczerszych i najbardziej wykształconych muzycznie amatorów.

Ze względu na rangę księcia we Lwówku Śląskim ulokowano garnizon wojskowy, który po jego śmierci przeniesiono do Legnicy. Już w grudniu 1852 r. tuż po ukończeniu budowy odbył się pierwszy koncert sprowadzonych w tym celu muzyków królewskiej orkiestry symfonicznej. Pierwszym kapelmistrzem lwóweckiej orkiestry został Thomas Taglichsbeck. Sama orkiestra liczyła 45 muzyków i miała w repertuarze utwory najbardziej znanych kompozytorów. Cotygodniowe koncerty cieszyły ucho lwóweckich mieszkańców, a raz w miesiącu odbywał się specjalny koncert dla zaproszonych przez księcia gości. Te spotkania z wyjątkową muzyka wzbudzały wielkie zainteresowanie, a w prasie szybko pojawiły się pierwsze zachwyty. Cytując dalej Hektora Berlioza ukazać można jak wyglądały odbywające się w pałacu wydarzenia muzyczne:

Koncerty są więc bezpłatne, a zaproszeni goście przyjeżdżają ze wszystkich okolic siedziby książęcej, nawet z Bolesławca i Drezna oraz mnóstwa odległych pałaców. Orkiestra liczy tylko 45 muzyków, ale są bardziej wytrawni, uważni i inteligentni, niżbym to potrafił wypowiedzieć, a dyrektor pan Seifritz kieruje nimi i uczy ich z rzadko spotykanym talentem.


Mieszkańcy miasta również sami aktywnie uczestniczyli w tych wydarzeniach, wielu brało udział w próbach chóru. Muzyka gościła także poza pałacem, w pobliskich gospodach i restauracjach. Kolejnym kapelmistrzem i głównym dyrygentem został Max Seifritz, pod którego kierownictwem zespól zyskał największą sławę. Prasa zaczęła rozpisywać się o muzycznym Lwówku określając je jako Śląski Weimar.

Wielkimi wydarzeniami były wizyty znakomitych europejskich muzyków, jak: Ryszard Wagner, Franciszek Liszt, Hektor Berlioz, czy Hans Gido von Bülow
W pisanych przez nich listach można znaleźć ciekawe wspomnienia z pobytu w lwóweckim pałacu.

Franciszek Liszt, który we Lwówku przebywał najczęściej i najdłużej w 1861 r., pisząc do Agnieszki Street-Klindworth, podkreślał zażyłość:

życzliwego dobrodzieja księcia Konstantyna Hohenzillern- Hechingen”. „Przemiła i wolno mi nawet powiedzieć przyjazna gościnność księcia Hohenzollern zatrzymuje mnie tu od trzech tygodni.(…) Czy pisałem ci już, że przed moim wyjazdem do Weimaru wielki książę Konstantyn nadał mi tytuł szambelana? To poprawia moją skromną pozycję w mieście, gdzie nie miałbym możności wywierania jakiegokolwiek wpływu bez wyraźnego uznania i poparcia ze strony dworu.


Ryszard Wagner w 1863 r. w liście do Matyldy Wasendonck pisał:


We Lwówku znalazłem bardzo dobrodusznego człowieka, księcia, który niestety był za stary i za bardzo schorowany, żeby mógł mi być pomocny”. Co ciekawe sam pałac określa, jako „skromny” natomiast o orkiestrze i koncercie przedstawił w ciepłym tonie „Poszedłem nawet na próbę wybranych przeze mnie urywków z mojej opery w wykonaniu całkiem znośnej, zamówionej prywatnej orkiestry księcia, którą mój gospodarz obserwował cały czas z dużym zadowoleniem.

Po dość udanym koncercie, musiałem następnego dnia spełnić jeszcze jedno życzenie księcia, a mianowicie wykonać symfonię c-moll Beethovena. (…) Przed wyjazdem do Lwówka Seifritz wręczył mi ustalony prezent od księcia w postaci 1400 talarów wraz z oświadczeniem żalu, za to, że nie może mnie teraz hojniej obdarować. Po wszystkich moich dotychczasowych doświadczeniach, prawdziwie zaskoczonego i zadowolonego, cieszyło mnie przekazywanie księciu serdecznego podziękowania w pełnym wyrazu sposobie.

Hans Guido von Bülow w 1863 r. pozostawił obraz swojego koncertu raczej przez pryzmat finansowych oczekiwań:

Do przygotowania koncertu nie potrzebuję komitetu, ani do przedsięwzięcia, ani do mojego reprezentowania. Jestem jednak proletariuszem i mogę płacić tylko tym, czym jestem. Naturalnie jestem gotowy do każdej ofiary. Ponieważ uzgodniłem z księciem honorarium i warunki, będę na każdy jego rozkaz. Jeżeli tylko zażyczy sobie wysłuchania dyrygowanego przeze mnie koncertu, i zniesie osobisty dług, którym jest jego finansowe wsparcie dla mojego przedsięwzięcia.(…) 1400 talarów mam zebranych- to by było żądać w ciągu czterech tygodni uzbierania dla mnie 2000 sztuk talarów. Stopniowo jednak będzie to możliwe, gdyż liczba publiczności na koncertach jest wyjątkowo duża.
Po jego wyjeździe książę nie brał już pod uwagę kolejnych wizyt tego muzyka.


Za to Hektor Berlioz zachwycony był poziomem orkiestry księcia:


… wchodzę do Sali koncertowej, której jeszcze nie znałem, zastaję tam czterdziestu pięciu muzyków, w ciszy, z instrumentami w rękach, żadnego preludiowania, żadnego najmniejszego szmeru, wszystko nastrojone! (…) podnoszę ramię, zaczynam, wszyscy grają równo, z werwą, dokładnie, najgwałtowniejsze ekscentryczności rytmiczne przezwyciężane są bez wahania i dyrygując tą uwerturą, której nie słyszałem od dziesięciu, czy dwunastu lat, mówię do siebie „ależ to piorunujące, czyż ja to napisałem?” Tak samo było z całą resztą i w końcu powiedziałem muzykom: „to żarty, panowie, ćwiczymy chyba dla zabawy, nie mam najmniejszej uwagi”. Po koncercie zachwycony poziomem pisał z entuzjazmem „jesteśmy w Weronie, nie we Lwówku

Należy pamiętać, że w Lwówku koncertowało ponadto wielu innych artystów, jak chociażby wiolonczelista i kompozytor Dawid Popper, pianiści Karol Tausig, Hans Bronsart, czy skrzypek Ludwik Spohr.

Sezon 1868/69 był ostatnim sezonem koncertowym lwóweckiej królewskiej orkiestry symfonicznej


Choroba a w następstwie śmierć w 1869 r. księcia Konstantyna zakończyła pewien muzyczny etap. I choć lwóweckie tradycje próbowano podtrzymać, to udało się kontynuować muzyczne występy jedynie do lat osiemdziesiątych XIX wieku. W tym celu zapraszano muzyków i zespoły m.in. wrocławską wojskową orkiestrę dętą.

Po śmierci księcia Fryderyka rezydencja zaczęła tracić na znaczeniu. Jego małżonka, Amalia, przekazała pałac krewnym z linii Hohenzollern – Sigmaringe i od 1870 r. właścicielem pałacu został Wielki Książę von Hohenzollern zu Dusseldorf.
Następnie rezydencję kupił hrabia August Ludwig von Nostitz, a od niego władze powiatu lwóweckiego. Od tego czasu mieszczą się tu instytucje miejskie i powiatowe. Obecnie w jego murach znajduje się Urząd Miasta i Gminy Lwówka Śląskiego.

Źródła:
Bossowski J.A., Wrzesiński Sz., Pałac we Lwówku Śląskim, Lwówek Śląski 2005.
Braniewski E., Leoriana czyli Kalendarium Lwówka Śląskiego i jego okolic, Lwówek Śląski 2007.
Zlat M., Śląsk w zabytkach sztuki. Lwówek, Wrocław 1961.